sobota, 16 stycznia 2010

Z cyklu "Grafoman śpiewa"

Nie tak dawno obwieściłem światu, że spłodziłem wiersz, a nawet piosenkę. Teraz przychodzi czas, by to tak odważne stwierdzenie udowodnić. Mogę to zrobić dzięki brawurowej pomocy Zbychowca, który zgodził się dograć drugą gitarę do produktu muzycznego,  który właśnie przedstawiam. Jednak całość zaistniała przede wszystkim  dzięki Kajetanowi,  zwanemu czasem Piotrem  Matczukiem, który mój anemiczny wokal ubrał w całe mnóstwo fortepianowych nut, a potem jak rasowy realizator ogarnął to wszystko. Panowie, bez Was muzycznie nie istnieję, niechaj Bóg wynagrodzi tę mękę, którą Wam zgotowałem.

Słynny zielony pokrowiec

Na koniec jeszcze lans-zdjęcie z pozdrowieniem dla wszystkich dziewcząt z zielonym pokrowcem (na gitarę chyba):