sobota, 19 grudnia 2009

Słynny zielony pokrowiec

Przychodzi taki dzień w życiu matematyka, w którym ów dopuszcza się straszliwej niedorzeczności . Dla mnie pretekstem do popełnienia takowej stała się rocznica urodzin druha, który już nie raz służył mi natchnieniem, i któremu właśnie tę zbrodnię zadedykowałem.  Tak – spłodziłem wiersz, a w zasadzie to nawet piosenkę:

Słynny zielony pokrowiec
Krzysiowi

Piszę do Ciebie, gdy kończy się grudzień,
Jak masz na imię piastunko mych złudzeń?
Tyle czasu minęło, odkąd rzecz miała miejsce,
Na myśl samą o Tobie przechodzą mnie dreszcze.
Nadal w pamięci trzymam Twój zielony pokrowiec
Ów na gitarę chyba, a może jakiś większy instrument…

I oczu Twych czerń,
Co jak nocą jeziora toń,
Burzę włosów spiętych w kok,
Aurę dobra, skromne odzienie
I ten smutek tajemny.

Wielu wielkich pisało piosenki o Tobie,
Jestem ich tylko marnym epigonem.
Nie dziw, że słów brakuje, by opisać to piękno,
Którego wspomnienie jest mi ekstatyczną udręką.
Miłość od pierwszego wejrzenia, to oczywiście bujda,
Wymysłem jest głupca, a i Kupidyn to furda.

Lecz to właśnie on
Trafił mnie jedną ze strzał,
Tą czarną, co los mu ją dał,
Na mą wieczną mitręgę,
Gdyby tak się wtedy pomylił…

Jakże mogłem wtedy podejść do Ciebie,
Powiedzieć choć słowo, skraść twe spojrzenie?
Ty jesteś jak anioł, jak piórko na wietrze,
Na tym świecie złym me jedyne powietrze,
But I’m a creep, I’m a weirdo,
What the hell am I doing here?

Lecz co noc
Dotyk Twych dłoni śmiem śnić,
Me serce nie może już bić,
Odkąd ujrzało Cię tam
W tramwaju linii dwunastej

I oczu Twych czerń,
Co jak nocą jeziora toń,
Burzę włosów spiętych w kok,
Aurę dobra, skromne odzienie…


 

2 komentarze:

  1. A wszystko zaczęło się od tego: http://siledhel.wordpress.com/2009/05/13/najpiekniejsza-dziewczyna-swiata/

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne:)
    czekamy na wersję audio

    OdpowiedzUsuń