Dziś w ramach "Poetyckich uniesień niespełnionego grafomana" wierszydło sprzed czterech lat. Miałem zamiar ów plon mego intelektu mocno poprawić, ponieważ wydał mi się on o to wołającym (zwłaszcza w kwestii rytmu), w ostateczności jednak dawna forma i treść przetrwały zmienione nieznacznie.
Bilet
M.
Odnalazłaś mnie w kiosku
Tuż przy przystanku
Jednorazowy ulgowy
Bo przecież nie normalny
Ukryłaś mnie w kieszeni
Na krótko wiedziałem
O ile mogłem wiedzieć
Bo przecież śniłem cały
Skasowałaś mnie w miejskim
Gdzie szczęście na chwilę
Całkiem świadome że minie
Bo przecież taki los biletu
Wyrzuciłaś mnie po trasie
Już bilet nieważny
Lecz na zawsze Twój
Bo przecież skasowany
Żebym był tak chociaż miesięczny
Żebym był tak chociaż miesięczny...
wydał się wołającym? :D:D
OdpowiedzUsuńale nie będę się czepiać, wiersz piękny :)
Lepiej być skasowanym, choćby jednorazowo, niż wyrzuconym miesięcznym - po miesiącu, bez kasowania ;-)
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=bTIyY65g2eA
OdpowiedzUsuńGdyby tak sprzed czternastu lat - moglabym wybaczyć.
OdpowiedzUsuń